23 sierpnia 2016

OPRÓŻNIAMY NASZE KOSMETYCZKI, CZYLI WYZWANIE Z TRUSTED COSMETICS #2: MOI MAKIJAŻOWI ULUBIEŃCY.

Dzisiaj przychodzę do Was z wpisem dotyczącym trzeciej części wyznania redakcji Trusted Cosmetics. Polega ona na zaprezentowaniu moich ulubionych kosmetyków kolorowych. Co prawda miesiąc w miesiąc prezentuje Wam takie zestawienie kosmetyków, które polecam, więc dużo z tych produktów się powtórzy. Jednakże dzisiaj wybrałam kosmetyki bez których już nie wyobrażam sobie mojego makijażu i bardzo często do nich wracam. Gotowi na najlepszych z najlepszych? Zapraszam do dalszej części wpisu. 




1. Podkłady


Maybelline, SuperStay 24 h, 05 Light Beige

Obecnie mój ulubiony podkład drogeryjny. Jestem nim oczarowana. Zdeklasował moich dotychczasowych ulubieńców i zajął pierwsze miejsce na podium. Jest po prostu świetny i idealny na lato. Nie można mu odmówić trwałości nawet w ekstremalnych warunkach pogodowych. Wytrzymuje wysokie temperatury i nie spływa z potem. Zawdzięcza to formule wzbogaconej o krzemionkę, która silnie absorbuje sebum i wilgoć. Utrzymuje się na twarzy cały dzień. Bardzo ładnie kryje, matowi, nie podkreśla niedoskonałości ani suchych skórek i nie ciemnieje. Ładnie wpasowuje się w karnację. Z całego serducha polecam.

Wspominałam już o nim TUTAJ i przy okazji pierwszej części wyzwania TUTAJ


Catrice, Even Skin Tone Beautifying Foundation, Podkład upiększający, 010 Even Vanilla

Drugi podkład został nazwany przez producenta podkładem upiększającym, który w ciągu 8 tygodni stosowania ma zredukować wszelkie przebarwienia. Tą obietnicę można jednak między bajki włożyć. A przynajmniej ja nie doznałam na sobie takiego działania. Mimo to bardzo go lubię. Podkład jest lekki, nie tworzy na twarzy efektu maski. Jego wykończenie jest satynowo-matowe, co zapewnia nam efekt świeżej, naturalnej cery. Krycie jest średnie, ale można budować. Ładnie zakrywa niedoskonałości i wyrównuje koloryt skóry. Długo się trzyma i co najważniejsze nie zmienia koloru na twarzy. Na mojej skórze nie waży się. A gama kolorystyczna tych podkładów jest idealna zarówno dla bladzioszków, jak i ciemniejszych karnacji. Mam drugi odcień w kolejności i nie jest bardzo ciemny, a należę do grupy raczej bladolicych. Jest to odcień bardzo jasny z żółtymi podtonami. Ten podkład to też fajna alternatywa na lato dla ciężkich podkładów, bo zawiera filtr 25. Więcej o nim TUTAJ.


Catrice, All Matt Plus, 010 Light Beige 

Trzecie miejsce na podium należy do podkładu Catrice All Matt Plus. Nie pokazałam go Wam na wspólnym zdjęciu, ponieważ już go zdenkowałam. A fotkę zrobiłam już dawno, kiedy wspominałam o nim na blogu TUTAJ. Jest to podkład, do którego na pewno wrócę. Ale do rzeczy. Podkład jest lekki, neutralny, który idealnie dopasowuje się do skóry. Nie ciemnieje i pozostawia ładne satynowo-matowe wykończenie. Co do krycia jest średnie, ale można je budować. Jeśli chodzi o trwałość, to myślę, że u każdego będzie to wyglądało inaczej, w zależności od typu cery. Nie okłamujmy się - 18 h jednak nie przetrzyma. U mnie podkład utrzymuje na twarzy prawie cały dzień (liczmy 10-12 h). Strefa T jednak delikatnie świeci się pod koniec dnia, ale od czego mamy bibułki matujące. 😊

2. Korektor



Catrice, Liquid Camuflage i Camuflage Cream

Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam korektory Catrice. Szczególnie upodobałam sobie wersję płynną. Jest lżejsza i bardziej higieniczna w użyciu. Idealna do stosowania pod oczy. Korektor ten jest niesamowicie trwały, nie utleniania się i bardzo dobrze kryje. Na dodatek jest wodoodporny. Jestem nim zachwycona. Dostępny w trzech wariantach kolorystycznych. Niedawno wprowadzono na rynek kolor z numerem 005 Light Natural, który jest idealny dla osób o bardzo jasnej karnacji. Równie dobry jest jego starszy brat w słoiczku Camuflage Cream, ale ma znacznie cięższą konsystencję i moim zdaniem niezbyt nadaje się do stosowania pod oczy. Podobnie jak wersja płynna świetnie ukrywa wszelkiego rodzaju zmiany skórne: przebarwienia, wypryski. Używam go, kiedy mam do ukrycia jakieś pojedyńcze niespodzianki. Idealnie działa punktowo. Sprawdza się także w roli bazy pod cienie.

A o płynnym kamuflażu Catrice poczytacie jeszcze TUTAJ.

3. Puder



Astor, Anti-Shine Mattitude Powder - puder matujący

Ten puder z Astora towarzyszy mi od lat. To mój absolutny faworyt. Lubię testować nowe pudry, ale do niego wracam zawsze. To mój pewniak. Ładnie się rozprowadza, kolor stapia się z cerą dając bardzo naturalny efekt. Nie pozostawia maski na twarzy. Zawiera wyciąg z aloesu, witaminę E i filtr UV. Pochłania nadmiar wydzielanego sebum i nie wysusza skóry. Dobrze matuje i utrzymuje się na mojej twarzy ok. 7-8 h. Jedynym minusem jest jego opakowanie. Dość tandetne i szybko się psuje. Gdyby producent je wynienił kosmetyk byłby ideałem. 😊 Wspominałam o nim TUTAJ.


Manhattan, 2in1 Perfect Teint, Powder&Makeup 

Drugim moim ponadczasowym ulubieńcem wśród pudrów jest puder w kompakcie z Manhattanu. Można go stosować na sucho jak i na mokro. Jest wydajny, bardzo dobrze kryje i matowi skórę bez efektu maski. Opakowanie jest bardzo eleganckie i posiada lusterko, więc możemy wszędzie poprawić makijaż dołączoną gąbeczką. Więcej o nim TUTAJ


Catrice, Colour Correcting Powder - puder wyrównujący koloryt skóry

Z chęcią bym poleciła ten puder z Catrice, ale należy do edycji limitowanej i niestety już nie jest w sprzedaży. Nie mogę tego odżałować, bo wręcz kocham go za to, co robi z moją cerą. Puder jest w formie kolorowej mozaiki i tym samym fantastycznie wyrównuje koloryt skóry. Jednocześnie matowi i rozświetla skórę, sprawiając, że wygląda promiennie i zdrowo. Więcej o nim TUTAJ. Mam jeszcze w zapasie jeden jego egzemplarz, ale jak go zużyję będę musiała znaleźć jego następce. Może Wy znacie dobre pudry tego typu i możecie mi jakiś polecić?

4. Róże


Catrice, Blush Artist Shading Palette

Róży mam sporo i nie mam jednego ulubionego. Ostatnio jednak namiętnie używam paletkę potrójnych róży marki Catrice. Posiadam wersję kolorystyczną 030 Rock'n Rose. Uwielbiam chłodne odcienie róży. I jestem pod wrażeniem tej palety. Pigmentacja jest bardzo dobra, a odcienie wyglądają pięknie i naturalnie na twarzy. Można je także ze sobą wymieszać i uzyskamy wtedy czwarty, niepowtarzalny kolor. Więcej o różach TUTAJ



Bardzo lubię także dwa róże należące do edycji limitowanych. Pierwszym z nich jest gradientowy róż Catrice - Gradation Powder Blush. Ma prześliczne cieniowanie koloru, więc można używać go na wiele sposobów. Dla mnie to idealny róż na jesień i już nie mogę doczekać się tego okresu. Więcej o nim TUTAJ

A drugi róż to produkt Essence - Multi Colour Blush i jestem zakochana w jego designie. Jest po prostu piękny. To wytłoczone serce jest przeurocze. Róż składa się z dwóch kolorów, które można używać solo lub połączyć w jeden odcień. Wspominałam o nim TUTAJ

Zdjęcia niestety nie oddają ich rzeczywistych kolorów. 

5. Bronzer



Do niedawna bałam się stosować ten kosmetyk w swoim makijażu. Przełamałam się i teraz bardzo często go stosuję. 


Kobo Professional, Matt Bronzing & Contouring Powder 

Jest naprawdę łatwy w obsłudze i nie można zrobić sobie nim krzywdy. Bronzer jest dobrze napigmentowany, ale jest na tyle delikatny, że nie musimy obawiać się nieestetycznych plam. Łatwo się go rozciera i nadaje skórze efekt naturalnej opalenizny. Więcej o nim TUTAJ


Wibo, Sun Touch, Powder in Pearls

W mojej ocenie jest to fajny puder brązujący z rozświetlającymi drobinkami. Można stosować go zarówno w roli bronzera jak i rozświetlacza. Ma ładny odcień, który ociepla twarz. Poza tym podoba mi się forma kosmetyku w postaci trójkolorowych kuleczek: brązowych, beżowych i lekko złotawych. Puder jest fajny, ale denerwują mnie już prawie wytarte napisy na opakowaniu. A stało się to bardzo szybko od momentu zakupu. Dodam tylko, że bardzo szanuję swoje kosmetyki, więc za to Wibo uzyskuje ode mnie minusa.
TUTAJ więcej.

Catrice, SUN GLOW Mineral Bronzing Powder

Kolejny piękny, wypiekany puder brązujący idealny do dodawania sobie delikatnej, nienachalnej opalenizny. Tworzący efekt cery muśniętej słońcem. Jego dużą zaletą jest fakt, iż jest to puder mineralny. Zawiera cenne minerały i pigmenty odbijające światło. Zapewnia delikatne matowe wykończenie. Nie posiada żadnych drobinek. Trzeba jednak na niego uważać, bo jest mocno napigmentowany i można uzyskać efekt odwrotny od oczekiwanego. 

6. Rozświetlacz



My Secret, Face Illuminator Powder, Princess Dream 

Moim ulubieńcem jest zdecydowanie rozświetlacz z My Secret. Ma przepiękny odcień ciepłego beżu, który prezentuje się na skórze bardzo glamour. Nie posiada żadnych brokatowych drobinek. Zapewnia mocny połysk i efekt pięknej, złocistej tafli światła. Sprawia, że twarz prezentuje się niezwykle zdrowo i promiennie. Ma wypiekaną formułę, przez co jest mega wydajny. Nie sposób będzie go zużyć. Po miesiącach użytkowania nadal wygląda jak nowy. Na plus także cena. A jakość genialna. Więcej o nim TUTAJ i TUTAJ.


7. Tusz do rzęs 


L'Oreal,Volum Million Lashes So Couture

Mój numer jeden spośród wszystkich tuszy do rzęs, jakie przewinęły się do tej pory w moich rękach. Kocham go za kolor głębokiej czerni, piękny efekt wydłużonych i pogrubionych rzęs oraz trwałość. Nie tworzy efektu owadzich nóżek, nie rozmazuje się ani nie kruszy. Nie ma formuły wodoodpornej, a jest nie do zdarcia. Mimo to usunięcie mascary nie sprawia trudności przy demakijażu. Schodzi bez problemu przy użyciu płynu micelarnego. Dla mnie jest to KWC. 😊 Jego jedynym minusem jest cena. W regularnej cenie kosztuje bodajże ok.60 zł, co nie jest małą kwotą. Warto więc polować na niego na promocjach. 

TUTAJ więcej informacji.



Maybelline, Lash Sensational Waterproof 

Mój numer dwa jeśli chodzi o mascary. Ma fajną, nietypową silikonową szczoteczkę o różnej długości włosków. Pozwala ona na dotarcie nawet do najkrótszych rzęs. Nie osypuje się, rzęsy są uniesione, pogrubione i wspaniale wydłużone. Uzyskujemy obiecany przez producenta efekt wachlarzu rzęs - od kącika do kącika. Poza tym nie skleja ich, nie robi grudek, możemy zapomnieć o pajęczych nóżkach i ma bardzo, ale to bardzo czarny kolor. 😉 Więcej TUTAJ.


Maybelline Push Up Drama Waterproof 

Używam go od niedawna, ale bardzo podoba mi się efekt, który dzięki niemu uzyskuje na rzęsach. Krążą o nim różne opinie, ale na mnie zrobił bardzo dobre wrażenie. Fajnie pogrubia oraz podkręca rzęsy. Szczególnie spodobało mi się to podkręcanie, ponieważ jeszcze żaden tusz nie utrzymał tego efektu na moich rzęsach. Tak się złożyło, że są z natury proste i umalowane bardzo szybko powracają do swojego pierwotnego stanu. A Push Up Drama utrzymuje to podkręcenie. Poza tym nie skleja rzęs, nie kruszy się ani nie odbija na powiece. Nie ma rzadkiej konsystencji, ale może dlatego, że jest to tusz o wodoodpornej formule. Do gustu przypadło mi także jego opakowanie. Bardzo eleganckie i szykowne. Zwraca na siebie uwagę, a ja uwielbiam pięknie wyglądające kosmetyki. Tym chętniej po nie sięgam.


L'Oreal, False Lash Schmetterling Sculpt

Tusz, który ma zapewnić rzęsy, niczym skrzydła motyla. 😉 Posiada nietypową, asymetryczną szczoteczkę o ergonomicznym kształcie jak linia rzęs, aby chwycić każdą rzęsę, od kącika do kącika. Nie od razu go polubiłam. Na początku był bardzo wodnisty i za dużo tuszu lądowało na szczoteczce. Mimo usunięcia nadmiaru dalej było go za dużo i sklejał rzęsy. Po jakimś czasie tusz nieco zastygł i ujawnił swoje zalety. Zapewnia dość fajny efekt. Idealnie rozdziela rzęsy, zyskują one na objętości i są przepiękne wydłużone. Co do podkręcenia to niestety nie utrzymuje się długo. Uzyskujemy efekt pięknie wyczesanych, czarnych rzęs w stylu glamour. Warto było dać mu szansę, jednakże do tanich tuszy on nie należy. A co jeszcze o nim sądzę? - TUTAJ odpowiedź.

8. Eyeliner 


L'Oreal, Super Liner Perfect Slim 

Dotychczas mój najlepszy eyeliner. Lubię szczególnie te w pisaku, bo są łatwe w obsłudze. A ten z L'Oreal jest naprawdę świetny. Długo utrzymuje się na powiece i jest bardzo dobrze napigmentowany. Ma odcień głębokiej, intensywnej czerni. Nie pozostawia prześwitów. I mega wydajny. Mam go bodajże od kwietnia, a dalej pięknie maluję. Zdecydowanie mój KWC. Więcej o nim TUTAJ.


Maybelline, Lasting Drama Up to 24h 

Drugim rodzajem eyelinera, który polubiłam jest eyeliner w żelu. Jest trudniejszy w aplikacji (przynajmniej dla mnie), ale do opanowania. A ten z Maybelline jest bardzo dobry. Intensywnie czarny, wodoodporny, nie odbija się na powiece. Utrzymuje się na powiece cały dzień w nienaruszonym stanie. I jeszcze zamknięty w gustownym, szklanym słoiczku. Napisałam już o nim TUTAJ.

9. Cienie do powiek 


Miss Sporty, Studio Colour Duo Eye Shadow , podwójny cień do powiek 

Jest to naprawdę fajny, tani cień. Mam wersję kolorystyczną o nazwie 213 Sleek-looking, czyli złoto-brązowe duo z drobinkami. Jesteśmy w stanie stworzyć za jego pomocą cały makijaż oczu, zarówno dzienny jak i wieczorowy. Cienie mają bardzo dobrą pigmentację i na bazie wytrzymają cały dzień. Więcej o nim TUTAJ

Miss Sporty, Studio Colour Mono Eye Shadow, pojedyńcze cienie do powiek 

Kolejne cienie Miss Sporty, do których mam sentyment. Są podobnie jak wersja Duo moimi pierwszymi cieniami w życiu. Bardzo je lubię. Mamy do wyboru szeroką paletę barw o intensywnych kolorach w przyzwoitej cenie. Ja posiadam trzy odcienie: 102 Party (ciemny szary), 107 Scandalous (śliwka, która na zdjęciu wyszła jak brąz) i 111 Tender (jasny beż). Mają fajną pigmentację i na bazie spokojnie wytrzymają cały dzień. Za minus można jednak uznać osypywanie, ale jak za cenę ok.7 zł można przymknąć na to oko. 😊



Maybelline, Color Tattoo 24 HR, 91 Creme de Rose

Osobiście uwielbiam ten matowy cień do powiek. Jest to taki jasny, beżowo - brudny róż. Może on być zarówno cieniem, jak i bazą. Cień jest bardzo kremowy i świetnie się go aplikuje. Nałożony na skórę szybko zastyga. Nie roluje się, nie zbiera w załamaniu powieki ani nie odbija. Niesamowicie trwały - wytrzymuje nawet upały. Na pewno w przyszłości skuszę się na jeszcze jakiś kolor tych cieni. Wspominałam już o tym cieniu TUTAJ



Catrice, Absolutnie Nude, Eyeshadow Palette

Bardzo fajna paletka z sześcioma cieniami w neutralnych nudowych kolorach. Idealne do codziennego makijażu. Kolory są delikatne - niektóre matowe, inne błyszczące. Szczególnie upodobałam sobie pierwszy cień w kolorze połyskującego złota. Pięknie rozświetla wewnętrzne kąciki oczu. Pigmentacja jest dobra i podobnie jak cienie Miss Sporty na bazie wytrzymają bez uszczerbku cały dzień. Paletkę kupicie w granicach 20 zł. Napisałam już o niej TUTAJ.

10. Brwi



Essence, Eyebrow stylist set, cienie do brwi 

Bardzo lubię ten zestaw cieni. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych: dla blondynek i dla brunetek. Posiadam odcienie 'blond'. Zestaw zawiera dwa cienie: jeden ciemnobrązowy, drugi jaśniejszy oraz niewielki pędzelek i szablony. Cienie długo utrzymują się na brwiach, nie osypują się i dają naturalny efekt. Opakowanie jest trochę tandetne, ale to nie ma dla mnie w tym wypadku większego znaczenia. W końcu liczy się wnętrze, które zawiera produkt dobrej jakości w niskiej cenie. Idealny dla dziewczyn zaczynających zabawę z malowaniem brwi. TUTAJ dodatkowe informacje o tym zestawie.

Essence, Make me brow, maskara do brwi

Miniaturowy tusz ze spiralną szczoteczką, dostępny w dwóch wariantach kolorystycznych. Ładnie uwydatnia brwi i usztywnia włoski. Sprawdza się zarówno nałożony na cień, czy kredkę, jak i samodzielnie, dla delikatniejszego efektu. Do tego kosztuje +/- 10 zł. Jak dla mnie prawdziwy hit w niskiej cenie. Warto się na niego skusić. 

Essence, Eyebrow Designer, kredka do brwi 

Bardzo fajna i tania kredka do stylizacji brwi. Ma miękką, woskową konsystencję. Bez trudu podkreślam nią brwi. Mamy do wyboru trzy odcienie idealne dla blondynek, szatynek i brunetek. Dodam, że utrzymuje się bez uszczerbku cały dzień. Więcej o nich TUTAJ

11. Usta




Wibo, Million Dollar Lips, Matt Lipstick, Matowe pomadki w płynie 

Ostatnio mam fazę na wszelkie matowe pomadki. Bardzo podoba mi się ten efekt na ustach. A matowe pomadki Wibo są po prostu świetne. Jestem pod wrażeniem ich trwałości. Bardzo długo utrzymują się na ustach, nawet po jedzeniu wyglądają nienagannie, ewentualnie wymagają minimalnych poprawek. Według mnie trzymają się o wiele dłużej niż zakłada producent. Pigmentacja jest bardzo intensywna. Kolory są mega nasycone. Pomadka szybko zasycha na ustach i nie odbija się np. podczas buziaków czy dotknięcia ust dłońmi. Zastyga na całkowity mat, co dla mnie jest wielką zaletą. Na dodatek tania jak barszcz. Jedyny minus to mała gama kolorystyczna. Na ten moment są tylko cztery warianty kolorystyczne. 

Rival de Loop, Matt Finish Lip Coulor, Matowe pomadki w płynie 

Podobnie jak Million Dollar Lips są naprawdę mega trwałe, idealnie matowe, nie przesuszają ust i mają ładne intensywne kolory. Koszt pomadki to 3,49€. Ale z tego co wiem, nie są dostępne w Polsce. Jeśli jednak będziecie mieli kiedyś okazję przeglądać makijażową szafę Rival de Loop to je Wam polecam!

Swatche wszystkich posiadanych przeze mnie kolorów  od Wibo i RdeL znajdziecie TUTAJ.



Essence, Lipliner, konturówki do ust 

Są to tradycyjne kredki, które trzeba temperować. Mają miękką formułę, dzięki czemu gładko suną po ustach. Nie rozmazują się, kolory są nasycone i równomierne. Poza tym bardzo długo się utrzymują. Z powodzeniem możemy używać konturówki  jak szminki wypełniając całe usta. Uzyskujemy wspaniały matowy kolor. Jeśli chcemy uzyskać efekt glossy wystarczy nałożyć na nią błyszczyk. Przedłuża także trwałość każdego nałożonego na nią produktu. Biorąc pod uwagę, że kosztuje jedynie 5 zł jest naprawdę świetna! I występuje w wielu odcieniach.

I to już wszystkie moje makijażowe perełki. Mam nadzieję, że wpis był dla Was pomocny i coś z prezentowanych kosmetyków wpadło Wam w oko.

Standardowo widzimy się niedługo z kolejnym tematem wyzwania rzuconego przez Trusted Cosmetics. 

Buziaki 😘 
Nati

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

W wolnej chwili zapraszam na mój Instagram 


Tam jestem praktycznie codziennie! 


Xoxo

24 komentarze:

  1. Rozświetlacz my secret moje marzenie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wygląda na twarzy jak marzenie.😉
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Widze duzo rzeczy z Catrice. Moim must have jest ich puder matujacy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego pudru akurat nie miałam, ale bardzo lubię markę Catrice. Mają naprawdę fajne kosmetyki w przystępnej cenie.😊

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Chce the korektory z catrice , u nas w USA sie wkoncu ta marks pojawila wiec Bede szalec hahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to super! W mojej ocenie warto zaglądać do szaf Catrice 😊

      Usuń
  4. Uwielbiam markę Catrice, ale kolor korektora płynnego 010 Camuflage niestety jest zbyt różowy jak dla mnie. Nie wiedziałam, że wprowadzili nowy kolor. Sprawdziłam w necie odcień i jest zdecydowanie bardziej żółtawy. Jak super, że wpadłam na tego posta, może uda mi się go dorwać (bo zazwyczaj żadnego z tych korektorów nie ma na półce w sklepie). Może kolorek 005 byłby bardziej odpowiedni dla mnie :D :D
    Poza tym sama używam pudru z Kobo i małego cienia w Miss Sporty, ale w odcieniach fioletu :D
    Przyjemnie u Ciebie, zostawiam obserwację :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie doczytałam, że w Polsce odcień 005 nie jest dostępny, więc mam nadzieje, że uda mi się go dorwać w Holandii ;D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Niemczech jest na pewno, więc może w Holandii też się znajdzie.😊 Daj znać, czy uda Ci się go zdobyć.😉

      Usuń
  6. kremowy kamuflaż Catrice to chyba każdy ma w swoich zbiorach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego - to już kultowy kosmetyk.😉

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. fajna zawartość sporo tuszy:) ja zwykle mam jeden może dwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa z nich już zdenkowałam, ale to post polecający, więc stąd taka ich liczba. Na co dzień używam podobnie jak Ty - jeden, góra dwa tusze do rzęs.😊

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Sporo u Ciebie tego Catrice :) Mnie tusz z Maybelline Push Up Drama strasznie skleja rzęsy ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Tu jest podobnie, jak w przypadku poprzedniego wpisu, ale nie do końca. Miałam zestaw do brwi Essence i mam Iluminator MySecret, ale niestety nie używam go, bo wygrał z nim rozświetlacz Lily Lolo. Jednak... :-) Ale w końcu jakoś też go wykorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze możesz go użyć w formie cienia do powiek.😊

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawie wygląda ten kolorowy puder Catrice :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Używałam tylko kamuflaży z Catrice i pudru bronzującego z Kobo, ale pewnie sięgnę po któryś z tych produktów jak będzie na promocji. :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga!

Jeśli masz jakieś pytanie, zadaj je w komentarzu na blogu pod najnowszym postem lub w komentarzu na Instagramie. Będzie nam łatwiej i przyjemniej przeprowadzić dialog.

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :-)

Pozdrawiam serdecznie,
Natalia

Copyright © 2016 Fasonati by Nati Strokosz , Blogger