I ja postanowiłam dołączyć do wyzwania dla blogerek urodowych organizowanego przez portal Trusted Cosmetics pod hasłem: Opróżniamy nasze kosmetyczki. Pierwszym zadaniem było pokazanie zawartości swojej kosmetyczki. Muszę przyznać, że mam tych kosmetyków naprawdę dużo, dlatego podeszłam do tematu nieco inaczej. Co prawda sezon wakacyjny już prawie za nami, ale w dzisiejszym wpisie pragnę pokazać Wam jak wygląda moja tegoroczna letnia kosmetyczka. A dokładniej co wpisuje się na moją listę kosmetycznych Must have na lato. Jeśli jesteście ciekawi, co stanowi mój letni niezbędnik - klikajcie dalej. Będzie mi także miło jeśli i Wy podzielicie się ze mną swoimi letnim hitami! 😊
A więc...
A więc...
Zanim przejdę do prezentacji moich letnich Must have'ów kosmetycznych powiem Wam jaki rodzaj kosmetyków przeważa ogólnie w moich zbiorach. Nie będę ukrywać, że o wiele więcej u mnie kosmetyków kolorowych niż pielęgnacyjnych. Mimo wszystko kolorówka bardziej mnie kusi i nęci w trakcie wizyt w drogerii. Też tak macie? 😊
Ale dość już o tym. Przejdźmy do zawartości mojej letniej saszetki. U mnie podstawą wakacyjnej kosmetyczki są oczywiście kosmetyki z filtrami, które mają za zadanie ochraniać naszą skórę przed zgubnym promieniowaniem słonecznym tzw. UVA i UVB. Są to wszelakie olejki i mleczka do opalania. W tym roku postawiłam na produkt do opalania marki Sun Ozon z faktorem o numerze 20. Zależało mi głównie na tym, by kosmetyk był w formie sprayu. Jest to bardzo wygodne w użyciu. Pozwala oszczędzić czas podczas aplikacji produktu. I tym samym mleczko łatwo się rozprowadza. Nie bieli skóry i nie pozostawia po sobie bardzo tłustej warstwy. Jest delikatnie wyczuwalne zaraz po nałożeniu, ale dość szybko się wchłania. Odkąd go stosuję nie zdarzyły mi się żadne poparzenia słoneczne, więc mogę śmiało polecić. Spray znajdziecie w Rossmannie w granicach 20 zł.
Ostatnio powróciłam także do stosowania pomadki ochronnej do ust z faktorem. Wybrałam w tym roku firmę Bebe Young Care i pomadkę o nazwie Sunny Lips. Zawiera w swoim składzie wyciąg z aloesu i witaminę E, które pomagają chronić i nawilżać usta. Na ustach jest bezbarwna, ale daje delikatny połysk. Idealna na co dzień. Jest odczuwalna na ustach przez pierwsze minuty, ale później już nie przytłacza. I co najważniejsze ma LSF 30. Także ochrona naprawdę solidna. A zapłaciłam za nią 0,99€, więc w Polsce nie powinna przekroczyć ceny 5 zł. 😊
W lato często także sięgam po pomadkę marki Nivea Vitamin Shake o zapachu żurawiny i maliny. Ten zapach kojarzy mi się z Mambą. 😊Pomadka dość dobrze nawilża usta oraz barwi je na bardzo delikatny kolor lekkiego różu. Chroni również przed promieniowaniem słonecznym.
Po zejściu ze słońca nigdy nie zapominam o produktach kojących i nawilżających. Dzięki temu opalona skóra otrzymuje odpowiednią dawkę orzeźwienia i wygląda promiennie. Od dwóch lat sięgam po genialny spray po opalaniu Sun Ozon na bazie aloesu i łagodzącej alatoniny. Fantastycznie schłodza opaloną skórę i tym samym niweluje szkodliwe działanie promieni słonecznych tj. wysuszenie skóry, czy nawet jej popażenie. Produkt dostępny jest w Rossmannie i kosztuje niewiele, bo max.15 zł. Więcej napisałam już o tym sprayu TUTAJ.
Nie zapominam także o stopach. Nie ma nic przyjemniejszego niż zastosowanie na nie żelu chłodzącego. Ten produkt to istne wybawienie dla zmęczonych i nie raz przegrzanych stóp. Ja upodobałam sobie żel marki Fuss Wohl dostępnej w Rossmannie. Kosztuje coś ok. 4 zł. Fantastycznie 'mrozi' i odpręża moje stopy. A to dlatego, że zawiera w składzie chłodzący mentol, kamforę, olejek miętowy oraz alatoninę i pantenol, które na dodatek koją podrażnioną skórę.
Na wakacjach, oprócz ochrony przed słońcem nie zapominam o zapewnieniu przede wszystkim mojej skórze twarzy odpowiedniej dawki nawilżenia. Stosuję głównie żel-krem Nutra Effect marki Avon na bazie nasion chia, które mają silne właściwości nawilżające. Bardzo lubię ten krem, ponieważ pozostawia na skórze uczucie lekkości i orzeźwienia. Więcej o nim TUTAJ i TUTAJ.
Albo stosuję lekki kremik BB. W tym roku postawiłam na krem BB lidlowskiej marki Cien i muszę Wam powiedzieć, że bardzo się polubiliśmy. Bardzo dobrze nawilża skórę, nie podkreśla suchych skórek ani nie zapycha porów. Wygładza skórę twarzy, dodaje jej gładkości i przy tym nie powoduje świecenia się cery. Posiada także filtr UV. Na lato jak znalazł. 😉 Co do cięższych podkładów to pokochałam ten od Maybelline o nazwie SuperStay 24h. Jest odporny na działanie wysokich temperatur i nie spływa z potem. Jeśli akurat zdarza mi się iść na jakąś imprezę to sięgam właśnie po niego. Jest nie do zdarcia. (Więcej o nim TUTAJ). Na codzień jednak staram się unikać w lecie podkładu i stosuję głównie krem BB. 😊
Albo stosuję lekki kremik BB. W tym roku postawiłam na krem BB lidlowskiej marki Cien i muszę Wam powiedzieć, że bardzo się polubiliśmy. Bardzo dobrze nawilża skórę, nie podkreśla suchych skórek ani nie zapycha porów. Wygładza skórę twarzy, dodaje jej gładkości i przy tym nie powoduje świecenia się cery. Posiada także filtr UV. Na lato jak znalazł. 😉 Co do cięższych podkładów to pokochałam ten od Maybelline o nazwie SuperStay 24h. Jest odporny na działanie wysokich temperatur i nie spływa z potem. Jeśli akurat zdarza mi się iść na jakąś imprezę to sięgam właśnie po niego. Jest nie do zdarcia. (Więcej o nim TUTAJ). Na codzień jednak staram się unikać w lecie podkładu i stosuję głównie krem BB. 😊
Latem nie mogłabym się także obyć bez bibułek matujących. Od dłuższego czasu używam tych marki Essence i jestem z nich zadowolona. Od tego typu produktu oczekuję jednego - po prostu mają zbierać sebum. A te robią to idealnie, więc nie widzę sensu przepłacać. Kosztują niewiele i są wydajne, bo paczuszka zawiera 50 papierków. Jak dla mnie świetny produkt.
Kolejnym produktem jest zapachowa mgiełka do ciała. To dla mnie po prostu kwintesencja lata. Mgiełki są na tyle dyskretne, że można psiknięć się nimi dla orzeźwienia w ciągu dnia. A ta marki Balea pachnie obłędnie arbuzem. Uwielbiam takie soczyste zapachy latem. W czasie ciepłych dni nie ruszam się bez niej z domu, ponieważ delikatnie chłodzi i odświeża. Ponadto jest tania jak barszcz, ale jej dostępność jest ograniczona, ponieważ można ją kupić tylko w niemieckiej drogerii DM. Wspominałam już o niej TUTAJ.
W lato przeważnie daję mojej skórze odpocząć. Wykonuję delikatny makijaż lub zupełnie z niego rezygnuję. W makijażu na gorące dni, kieruję się raczej minimalizmem i staram się ograniczyć mój makeup do użyciu kilku produktów. A jakich?
PODKŁAD
Jeśli już zdecyduję się na jakiś makijaż latem, to tak jak już wcześniej wspominałam stosuję albo upiększający krem BB All in one z Cien albo cieniutką warstwę podkładu SuperStay 24h z Maybelline. Oba produkty gorąco polecam.
KOREKTOR
Od dłuższego czasu jedynym korektorem jakiego używam jest płynny korektor z Catrice - Liquid Camuflage. Kosmetyk jest po prostu genialny. Jeśli mam do ukrycia jakieś niespodzianki skórne to ten korektor załatwia sprawę. Stosuję także niewielką jego ilość pod oczy. Czasem nawet używam go w roli podkładu. Jest fajny, lekki i co najważniejsze bardzo dobrze kryje. Więcej poczytacie o nim TUTAJ i TUTAJ.
PUDER
Wszystko utrwalam pudrem wyrównującym koloryt skóry z Catrice, w którym jestem obłędnie zakochana. Zakrywa drobne niedoskonałości i sprawia, że skóra wygląda świeżo. Niestety należy on do edycji limitowanej, której nie ma już w sprzedaży nad czym ubolewam i ubolewać będę zawsze. Drugim produktem, który stosuję zamiennie jest puder transparentny także z limitowanki Catrice. Stanowi on idealne rozwiązanie podczas upałów, ponieważ trzyma w ryzach sebum i sprawia, że skóra się nie świeci. Na dodatek puder jeszcze przedłuża trwałość makijażu. O tych pudrach wspiminałam TUTAJ i TUTAJ. Polecam na lato właśnie zaopatrzenie się w pudry tego typu.
BRONZER I ROZŚWIETLACZ
To idealny duet produktów na lato, które dają efekt promiennej, muśniętej słońcem cery. Szczególnie bronzer zaaplikowany na policzki, brodę, nos i czoło przy linii włosów nada naszej cerze ślicznej, złotej opalenizny. W te wakacje nagminnie używam bronzera z Kobo w odcieniu 308 Sahara Sand. Ma naprawdę ładny, chłodny odcień brązu. Nie musicie obawiać się efektu pomarańczy na twarzy ani tego, że zrobicie sobie nim krzywdę. Więcej poczytacie o nim TUTAJ. Z kolei na kości policzkowe nakładam przepiękny rozświetlacz w kamieniu od My Secret - Princess Dream. Jest dostępny w odcieniu ciepłego beżu, który jest idealny dla każdego rodzaju cery. Sprawia, że twarz nim muśnięta wygląda promiennie i zdrowo. Poza tym gwarantuje on mocny połysk i efekt przecudownej tafli. Nie widać na twarzy żadnych brokatowych drobinek, co jest jeszcze większą jego zaletą. Można go także wykorzystać w roli cienia do powiek. Po prostu cudo za grosze. Polecam wypróbować! Więcej o nim TUTAJ.
BRWI I OCZY
Do podkreślenia brwi używam w ostatnim czasie kredek z Essence Eyebrow Designer, które na swoim miejscu wytrzymują długie godziny. Wspominałam już o nich TUTAJ. Kredka jest naprawdę dobrej jakości produktem za niewielkie pieniądze.
Kiedy mi się śpieszy i nie mam za dużo czasu na wymyślny makijaż oczu stawiam na matowy cień w słoiczku Maybelline z serii Color Tattoo. (Więcej o nim TUTAJ). Czasami dokładam jeszcze w wewnętrzne kąciki oczu odrobinę rozświetlacza My Secret.
Następnie maluję czarną kreskę eyelinerem z L'Oreal i tuszuję rzęsy wodoodporną maskarą Push Up Drama Maybelline. I to właśnie bez wodoodpornego tuszu nie wyobrażam sobie wakacyjnego makijażu. Z wszystkiego innego mogłabym zrezygnować, ale wytuszowane rzęsy muszą być! 😉 A jeśli chodzi o ten konkretny to Push Up Drama fantastycznie podkręca i pogrubia moje rzęsy, które są z natury proste. Poza tym jego czerń jest bardzo głęboka. Mogę także polecić Wam drugi wodoodporny tusz Maybelline - Lash Sensational. O nim więcej TUTAJ.
Następnie maluję czarną kreskę eyelinerem z L'Oreal i tuszuję rzęsy wodoodporną maskarą Push Up Drama Maybelline. I to właśnie bez wodoodpornego tuszu nie wyobrażam sobie wakacyjnego makijażu. Z wszystkiego innego mogłabym zrezygnować, ale wytuszowane rzęsy muszą być! 😉 A jeśli chodzi o ten konkretny to Push Up Drama fantastycznie podkręca i pogrubia moje rzęsy, które są z natury proste. Poza tym jego czerń jest bardzo głęboka. Mogę także polecić Wam drugi wodoodporny tusz Maybelline - Lash Sensational. O nim więcej TUTAJ.
USTA
Wisienke na torcie w moim letnim makeupie stanowią matowe pomadki w płynie. Jestem wręcz zakochana w tego typu wykończeniu. Nie muszę martwić się, że pomadka zaraz mi spłynie, zetrze się przy jedzeniu, czy piciu. Matowa pomadka latem to ogromny komfort. Nie trzeba od razu inwestować dużych pieniędzy w pomadki np. Bourjois, bo na rynku znajdziecie sporo tańszych i na dodatek trwałych pomadek. Ostatnio sama zachwycam się marką Wibo i ich serią matowych pomadek w płynie Million Dollar Lips, a w Niemczech moje serce skradły MATT Finish Lip Coulor z Rival de Loop. Piękne kolory, trwałość i cena to ich wielkie zalety. Więcej możecie o nich poczytać TUTAJ i TUTAJ.
I to by było na tyle jeśli chodzi o opróżnienie mojej tegorocznej letniej kosmetyczki. 😊 Koniecznie dajcie znać, jak wyglądają Wasze letnie niezbędniki. Macie swoich ulubieńców bez których nie wyobrażacie sobie słonecznych dni? Chętnie poczytam co macie w swoich letnich kosmetyczkach.
Widzimy się już za niedługo w dalszej części wyzwania z Trusted Cosmetics.
Buziaki 😘
Nati
-----------------------------------------------------------------
Codziennie znajdziecie mnie na moim Instagramie @fasonati
-----------------------------------------------------------------
Tez używam kredki do brwi z essence. świetne są:)
OdpowiedzUsuńTo przybij piątkę. ✋😊 Dobry wybór.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Świetny post i zdjęcia, muszę przyznać, że z tego wszystkiego znam tylko color tattoo. Używasz wiele interesujących i nowych dla mnie produktów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Bardzo się cieszę, że wpis Ci się podoba. Zapraszam częściej. 😊
UsuńPozdrawiam serdecznie
Pomadka Wibo <3 Piekny kolor :) Również ją posiadam ;)
OdpowiedzUsuńnad Tuszem Maybelline Push Up Drama sie zastanawiam, bo ma mega ładne opakowanie, ale różne opinie o nim krążą :<
Również z chęcią będę Cię odwiedzać :* :)
Cieszy mnie to.😊 Co do tuszu to właśnie wiem,że krążą o nim sprzeczne opinie, ale póki nie wypróbujesz to się nie przekonasz. Ja jestem z niego zadowolona. A opakowanie rzeczywiście ma piękne.😉 Pozdrawiam serdecznie
UsuńMgiełka do ciała Balea wygląda super ;D
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale zapach ma równie piękny. 😉
UsuńPozdrawiam serdecznie
Zapomniałam zupełnie o matowej pomadce z Wibo ;) A też jest ok;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci o niej przypomniałam. Ja ciągle jestem na etapie używania i zachwycania się nią. 😉
UsuńPozdrawiam serdecznie
Kobo jest też moim ulubieńcem, tyle że wolę ciemniejszą wersję :)
OdpowiedzUsuńNiedawno dostałam arbuzową Balee z tym, że jako żel i niby zapach ładny ale jednak spodziewałam się większego efektu wow. Ciekawa jestem czy mgiełka pachnie lepiej :>
Nie miałam żelu, więc trudno mi porównać. 😊 A co do Kobo to na pewno ciemniejsza wersja będzie się bardziej odznaczać na twarzy, bo ta jest bardzo delikatna. 😉 W przyszłości planuje kupić ciemniejszy kolorek. Tak dla porównania, który lepiej pasuje do mojej karnacji. 😊
UsuńPozdrawiam serdecznie
Równiez zaopatrzyłam się w Color Tattoo jakiś czas temu :)
OdpowiedzUsuńSuper! 😊
UsuńNie używałam żadnego z tych produktów, ale o pomadkach z Wibo słyszałam dużo dobrego. :)
OdpowiedzUsuńTo teraz tylko pozostaje przekonać się na sobie. 😉
UsuńZazdroszczę tej mgiełki do ciała z Balea :)
OdpowiedzUsuń