W ostatnim poście opowiadałam Wam o moich kosmetycznych ulubieńcach, a teraz przyszła pora na kilka produktów, które w jakimś stopniu mnie rozczarowały. Niestety nie można zawsze chwalić i zachwycać się, prawda? Zwłaszcza, że nie zawsze trafiają mi się same perełki. Jeśli jesteście ciekawe, co tym razem mnie zawiodło, zapraszam do dalszego czytania.
1. Rival de Loop, Totes Meer Maske, Maseczka z minerałami z Morza Martwego
Wybaczcie przekleństwo, ale szczypie jak skurwysyn. Ma działanie silnie oczyszczające, stąd po nałożeniu na twarz czuć silne, bardzo nieprzyjemne pieczenie i szczypanie, które po 1-2 minutach ustępuje. Mimo pieczenia nie podrażniła mojej cery, ani nie wystąpiło żadne uczulenie. Ale mimo to jestem na NIE! Jej stosowanie jest dla mojej cery mega bolesne i nigdy więcej do niej nie wrócę. I nie mogę jej dalej polecić. Jest mnóstwo innych, lepszych maseczek, które oczyszczają twarz bez takich nieprzyjemnych odczuć.
2. Essence, nail art, pastel OMBRE, Top coat
Tak jak wszystkie lakiery i topy Essence bardzo lubię, tak ten top coat mający zapewniać efekt pastelowego Ombre na paznokciach to dla mnie wielkie nieporozumienie. I porażka Essence. Jego działanie polega na tym, że nakładamy na bazowy lakier nawet kilka warstw lakieru nawierzchniowego. Ich liczba uzależniona jest od efektu, jaki chcemy uzyskać. Myślę sobie - fajnie, nie trzeba będzie babrać się w lakierach i gąbeczkach. Niestety to kompletna porażka, a nie hit. Top pozostawia okropne smugi i trzeba się naprawdę napracować, by tych smug uniknąć. Poza tym nakładanie aż do czterech warstw wygląda na paznokciu po prostu brzydko i nieestetycznie. Już przy dwóch warstwach nie wygląda dobrze, a gdzie tam cztery. Jakby tego było mało, całe manicure szybko diabli biorą, ponieważ lakier odchodzi płatami. Sorry Essence, ale tym razem jestem na NIE!
3. Isana, Elegance, krem do rąk z pantenolem i masłem Shea
Wspominałam o tym kremie przy okazji wyzwania portalu Trusted Cosmetics TUTAJ i już w tamtym wpisie zdradziłam, dlaczego nie jestem zadowolona z tego kremu do rąk. Zapach ma śliczny, ale poza zapachem nic więcej nie zachwyca. Nie robi ze skórą dłoni dosłownie nic, a na dodatek jest bardzo tłusty i długo się wchłania. Osobiście nie lubię odczuwać tego typu tłustych konsystencji na dłoniach. Krem jest limitowanką, więc nawet jakbym chciała to już go nie kupię. Ale nie chcę. 😉
4. Catrice, Graphic Grace, poczwórna paleta cieni, 02 Architectual Arts
Bardzo lubię markę Catrice, co zresztą możecie zauważyć, bo dość często pokazuję ich kosmetyki na blogu. Nawet nie wiecie, jak ucieszyłam się, kiedy w koszu z przecenami znalazłam tą paletkę cieni. Bardzo podoba mi się jej kolorystyka. Uwielbiam szarości na oczach, a dodatkowo spodobało mi się przełamanie ich pomarańczowym akcentem. Niestety na tym kończą się moje zachwyty. Cienie są bardzo słabo napigmentowane i naprawdę ledwo co widać je na oczach. Trzeba nałożyć bardzo dużo warstw, żeby uzyskać nieco wyraźniejszy kolor, który i tak zlewa się w jedną plamę koloru. Jestem zawiedziona, bo do tej pory byłam zadowolona z palet cieni Catrice. Pociesza mnie jedynie fakt, że zapłaciłam za nią połowę ceny. Chociaż to i tak za dużo. Nie polecam. Paletka należy do edycji limitowanej, więc możliwe, że nie będziecie miały okazji jej kupić. Nie macie jednak czego żałować.
5. Balea, Professional Kopfhaut Control Shampoo, szampon przeciwłupieżowy
Nie jest to bezapelacyjny bubel. Szampon najzwyczajniej w świecie nie sprawdził się na moich włosach, ale na Twoich może zdać egzamin. Przeznaczony jest do włosów z łupieżem oraz do pielęgnacji skóry głowy. Według producenta ma przeciwdziałać swędzeniu oraz niwelować efekt łupieżu. Ma za zadanie także zapobiegać przesuszaniu włosów. Na plus, że nie zawiera w składzie silikonowów. A dlaczego go nie polubiłam? Nie wiem, czy faktycznie przeciwdziała łupieżowi, ponieważ nie mam z nim obecnie problemu. Nieprzyjemnie jednak odczułam, jak po jego stosowaniu jeszcze szybciej przetłuszczały mi się włosy i po kilku użyciach zaprzestałam go stosować. Produkt, który w najmniejszym nawet stopniu nie zatrzymuje wytwarzania sebum na skórze głowy jest dla mnie po prostu bezużyteczny. Niestety nie kupię go ponownie.
I to już wszystkie rozczarowania ostatnich tygodni. Dobrze, że jest ich zaledwie kilka.
Koniecznie dajcie znać, na jakie rozczarowania kosmetyczne Wy trafiłyście ostatnio! Znacie produkty z dzisiejszego wpisu? Jeśli tak, to podzielicie się ze mną swoją opinią.
Będzie mi bardzo miło, jeśli zaobserwujesz bloga i polubisz moje profile:
Buziaki😘,
Nati
Uff na szczęście żadnego ze wspomnianych nie miałam, jednak chyba i tak bym się nie zdecydowała na nie w sklepie - nie moje gusta i dawno nie kupowałam nic stacjonarnie :D
OdpowiedzUsuńTo akurat dobrze. Przynajmniej uniknęłaś rozczarowania tymi produktami.😉
UsuńWidziałam tą paletkę ostatnio w jakiejś gazecie i chciałam kupić, a teraz sądzę, że dobrze zrobiłam jednak nie biorąc.
OdpowiedzUsuńNiestety nie polecam. Szkoda tylko na nią pieniędzy 😊
UsuńPozdrawiam serdecznie
Przykro mi , że się się nie sprawdziły :(
OdpowiedzUsuńMnie również, ale przynajmniej mogę teraz przed nimi przestrzec inne dziewczyny. 😊
UsuńPozdrawiam serdecznie
Na szczęście nic nie miałam z tych bubelków :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo tylko byś się rozczarowała.😉
UsuńSzkoda, że maska daje taki nieprzyjemny efekt, bo lubię tę firmę.
OdpowiedzUsuńJa też lubię, dlatego tym bardziej mi przykro. 😉
UsuńWiadomo, że nie wszystko będzie nas zachwycać. Bardzo podoba mi się Twój wpis. Zapraszam do siebie i przesyłam buziaki :*
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to i zapraszam częściej. 😉 Oczywiście wpadnę do Ciebie w wolnej chwili. Pozdrawiam
Usuńuwielbiam twoje zdjęcia :D jak dla mnie mogłoby byc ich więcej! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! Bardzo mi miło. 😘😊
UsuńNie znam nic z tych produktów, ale to może lepiej :D Miałam jedynie inne wersje szamponów Balea i większość z nich się u mnie nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy szampon tej firmy i póki co nie ciągnie mnie do spróbowania następnych. 😉
UsuńSzkoda, ze sie nie sprawdzily.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale co zrobić. Nie zawsze trafiają się perełki. 😉 Ale przynajmniej mogę przed nimi przestrzec. Pozdrawiam serdecznie
UsuńSzkoda, że krem do rąk Isana tylko ładnie pachnie. Nawilżenie to podstawa.
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż:) http://karminoweusta.blogspot.com/
Dziękuję, w wolnej chwili do Ciebie zajrzę. 😊
Usuńpierwszy raz widze krem do rak isana
OdpowiedzUsuńTo edycja limitowana, więc nie wiem, czy jest dostępna w Polsce.😉
UsuńZ tych poczwórnych paletek z Catrice też jestem bardzo niezadowolona...Kolory świetne tylko w opakowaniu..
OdpowiedzUsuńTo prawda. W opakowaniu wyglądają pięknie, ale to na tyle. 😊
UsuńMam paletkę z Catrice i potwierdzam, tak samo u mnie się spisuje. Mam w innych kolorach, więc niektóre mogę wykorzystać jako baza.
OdpowiedzUsuńTo o tyle dobrze. 😉
UsuńTe maski mialam okazję wypróbować,jak dla mnie,to bubel
OdpowiedzUsuńDla mnie tak samo. A szkoda, bo markę Rival de Loop lubię. 😊 Pozdrawiam serdecznie
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów, na szczęście :) chociaż lubię produkty z Isana.
OdpowiedzUsuńTeż lubię Isanę, ale ten krem mnie niestety nie zachwycił. 😉
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów, będę na nie uważać w takim razie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przestrzec przed nimi. Pozdrawiam serdecznie 😊
UsuńJak dobrze, że nie miałam "przyjemności" używania tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie ma czego żałować. 😉 pozdrawiam serdecznie
UsuńNie mIałam żadnego z tych produktów. Ostatnio buble jakoś mi się nie trafiają (odpukac)
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć i oby dalej się nie trafiały.😉
UsuńPozdrawiam serdecznie 😊
Mam tę paletkę Catrice, tylko w innych kolorach i też nie jestem z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to udany kosmetyk Catrice. 😊 Pozdrawiam serdecznie
Usuń