Przyszedł czas na ulubieńców lutego. To co prawda najkrótszy miesiąc w roku, ale bardzo go lubię. To przede wszystkim miesiąc moich urodzin, a w przededniu towarzyszy mu światowy Dzień Zakochanych. Innymi słowy luty to dla mnie wyjątkowy miesięc w ciągu całego roku. ;-) Jeśli jesteście ciekawi, co zdążyło mnie zachwycić w ciągu tych 29 dni, to zapraszam do czytania dalej!
W kwestii makijażu w lutym obyło się bez szaleństw. Postawiłam przede wszystkim na sprawdzone kosmetyki i jedną nowość. Bardzo często sięgałam po kolorówkę z Essence należącą do edycji limitowanej Happy Girls Are Pretty: cienie do powiek, róż oraz bronzer. Szerzej pisałam o tych kosmetykach TUTAJ.
Makijaż oczu należał do paletki Essence oraz złotego cienia wchodzącego w skład palety Catrice Absolute Nude. Paleta cieni z Essence ma bardzo dobrą pigmentację i jest łatwa w obsłudze. Cienie ładnie się blendują i utrzymują na bazie cały dzień. A już sam design cieni sprawia, że chce się po nie często sięgać. Najchętniej poszerzyłabym ją o jeszcze jeden kolor, a mianowicie złoto, które zapożyczyłam z palety Catrice, by rozświetlić wewnętrzny kącik oka. Bardzo spodobał mi się ten cień na powiece i na pewno będzie przeze mnie często eksploatowany. Cała paleta Absolute Nude ma ładną, uniwersalną kolorystykę, ale to właśnie złoto najbardziej mnie z niej urzekło i było najczęściej używane w minionym miesiącu.
•••
•••
Kolejnym kosmetykiem, który naprawdę mocno przypadł mi do gustu w lutym jest róż Essence z motywem serca. Produkt idealnie wpisał się w ramy czasowe. W końcu w lutym wiele osób świętowało Walentynki. I muszę przyznać, że tym chętniej sięgałam właśnie po ten rumieniec. Nadal utrzymuję zdanie, że jest to bardzo ładny, delikatny i przede wszystkim uroczy kosmetyk, który nada naszej cerze blasku.
Bardzo polubiłam się z paletką do konturowania twarzy także marki Essence. A właściwie to wchodzącym w jej skład matującym bronzerem. Ma on ciepły kolor, który ładnie podkreśla kształt twarzy. Ponadto nadaje cerze naturalną opaleniznę, sprawiając, że wygląda na zdrową, lekko muśniętą słońcem. Nie tworzy nieestetycznych plam, smug, przyjemnie się rozciera i doskonale współgra z moją jasną karnacją. Jestem zachwycona jak ślicznie i zarazem naturalnie wygląda na skórze.
Nowością w mojej kosmetyczce jest osławiony w blogosferze rozświetlacz marki My Secret - Face Illuminator Powder w odcieniu Princess Dream. I po wypróbowaniu muszę przyznać, że przepadłam - trafiła mnie strzała Amora i jestem tym rozświetlaczem zachwycona. Ma on ogromną moc. Ma piękny beżowy odcień, niesamowitą pigmentację, gwarantuje mocny połysk i efekt bezdrobinkowej „tafli”. Po prostu przepięknie odbija światło. Sprawia, że twarz wygląda zdrowo i promiennie. Zapewnia doskonałe zwieńczenie makijażu. Stosuję go również jako cień do powiek. Na plus także jego wydajność i cena. W Drogerii Natura kosztuje w cenie regularnej ok. 15 zł.
Jeśli chodzi o pielęgnację to od prawie dwóch miesięcy używam kremów firmy Avon, z linii Nutra Effect i jestem nimi ogromnie zachwycona. W zeszłym roku stosowałam nawilżający żel-krem z aktywnym kompleksem na bazie nasion chia i byłam bardzo zadowolona z jego oddziaływania na skórę mojej twarzy. Tym razem postawiłam na Radiance na noc, który ma za zadanie zredukować widoczność przebarwień skóry oraz na Balance, który ma działanie matująco-nawilżające. Cóż mogę powiedzieć? Są to bardzo dobre produkty, które używam z wielką przyjemnością. Fajnie nawilżają i odświeżają skórę twarzy. Nie pozostawiają uczucia ściągnięcia ani ciężkości. Wersja Radiance ma bardziej gęstą konsystencję w porównaniu do Balance, który za niedługo dobije dna ( co możecie zauważyć na zdjęciach) i jest też lżejszy. Utrzymuje moją strefę T w ryzach i nie muszę martwić się świeceniem tych partii twarzy przez długi czas, co ogromnie mnie cieszy. A czy Radiance redukuje przebarwienia? Nie oszukujmy się. One cudownie nie znikną, ale zauważyłam, że stały się odrobinę mniej widoczne, co dla mnie jest wielkim sukcesem. :-)
Na pochwałę zasługuje też krem do mycia twarzy, marki Balea. Przeznaczony jest do pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej. Zawiera cenny olejek migdałowy, wyciąg z oczaru, melona miodowego oraz witaminę E zamkniętą w postaci różowych peelingujących perełek. Krem świetnie oczyszcza i myje skórę. Polubiłam go od pierwszej aplikacji, ponieważ zmywa wszelkie pozostałości makijażu oraz inne zanieczyszczenia nagromadzone w ciągu dnia. Nie wysusza ani nie podrażnia skóry i na dodatek prześlicznie pachnie. Jedynym minusem jest jego dostępność, gdyż można go kupić jedynie w drogeriach DM w cenie 1,49€.
Ostatnim kosmetykiem, po który sięgam codziennie od kilku tygodni jest Mleczko pod prysznic, marki Nivea. Przyznam, że nie należę do osób, które systematycznie balsamują swoje ciało po kąpieli. Zwyczajnie o tym zapominaniam lub po prostu mnie się nie chce wykonywać tej czynności pielęgnacyjnej. Wiem, woła to o pomstę do nieba! Ale znalazłam na to idealne rozwiązanie w postaci produktu Nivea, który stosuję bezpośrednio podczas brania prysznica. Wystarczy posmarować ciało mleczkiem zaraz po umyciu i następnie spłukać. Nawilżenie skóry gwarantowane. Odkąd stosuję mleczko pod prysznic nie dokuczają mi swędzące łydki. Znacie to uczucie wysuszenia? Nigdy więcej. Taki balsam to cudowne rozwiązanie. A egzemplarz z masłem Shea na dodatek pięknie pachnie. Ten już zdenkowałam po prawie dwóch miesiącach stosowania, ale mam już jego następcę w postaci tym razem balsamu pod prysznic z Q10 i peelingującymi perełkami. Ciekawe, jak ten się sprawdzi? ;-) Do wersji z masłem Shea na pewno jeszcze wrócę i z czystym sumieniem mogę je Wam polecić.
To już wszyscy moi ulubieńcy lutego, koniecznie dajcie znać, czy znacie wyżej wymienione kosmetyki i podzielcie się swoimi perełkami. :-)
Pozdrawiam serdecznie,
Nati Strokosz
---------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------
nie znam żadnego z Twoich ulubieńców:(
OdpowiedzUsuńMoże warto nadrobić. Serdecznie polecam! :-)
UsuńEssence ma świetne produkty, ale jak na złość tych nie znam, muszę koniecznie je wybadać w drogerii :)
OdpowiedzUsuńTak, Essence ma bardzo dobre produkty w przystępnych cenach. A te jak najbardziej polecam ;-)
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Oj chętnie bym wypróbowała ten zestaw do konturowania z essence, bardzo lubię tę markę:) Zawsze jestem zadowolona z kolorystyki:)
OdpowiedzUsuńSympatię do Essence także podzielam ;-) A zestaw do konturowania jest bardzo przyjemny. Warto wypróbować! Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńTeż jestem wielką fanką rozświetlacza z My Secret. Jest boski ;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam! ;-)
UsuńI pozdrawiam serdecznie :-)
Ja też lubię te kremy z Avonu. Miałam Balance, a teraz testuje Ageless -ujędrniająco-odżywczy krem na pierwsze zmarszczki na bazie nasion granatu :)
OdpowiedzUsuńTej wersji nie miałam. I jak się sprawdza? :-)
UsuńWłaśnie jak będzie promocja w Ross to planuje kupić sobie jakiś rozświetlacz bo jeszcze nigdy nie używałam :)
OdpowiedzUsuńOstatnio też sięgnęłam po to mleczko od Nivea bo tak jak Ty nie należę do osób co sie regularnie balsamują :P Akurat było na promocji, wzięłam to ciemne 400ml za 18 zł :)
Kochana jak zrobiłaś ten super gadżet z powiększającymi się zdjęciami
Odsyłam Cię pod ten adres:http://www.zyj-kochaj-tworz.pl/2015/03/efekty-po-najechaniu-kursorem-na-zdjecie-zamglenie-powiekszenie-bw.html
UsuńTam masz wytłumaczone krok po kroku, jak dodać taki i inne efekty dla zdjęć ;-)
Chciałąm dodać do obserwowanych ale chyba nie masz tego widżetu czy ja jestem ślepa ? :P
OdpowiedzUsuńJeśli chciałaś mnie dodać do obserwowanych w google+ to znajdziesz tą opcję na prawym pasku bocznym zaraz przy moim zdjęciu :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie ;-)