Już dawno nie było wpisu z nowościami kosmetycznymi, więc pomyślałam, że pokażę Wam wybrane nowości, które pojawiły się u mnie w przeciągu ostatnich miesięcy. Przez wybrane mam na myśli te najciekawsze. To jak? Zaczynamy?
Przyznaję, że najwięcej zakupów kosmetycznych czynię podczas pobytów w Polsce. To już u mnie standard. A co takiego kupiłam? Już Wam pokazuję.
W kwietniu załapałam się na rossmannowską promocję na kosmetyki do makijażu. Postanowiłam w końcu kupić korektor z Lovely Liquid Camouflage, kredkę do brwi z Wibo Feather Brow Creator (niestety nie trafiłam z kolorem. Następnym razem muszę kupić ciemniejszą), puder do twarzy z Bourjois Loose Powder 01 Peach (z polecenia Maxineczki) i rozświetlacz z Lovely Gold Highlighter. A z polecenia Darii - Kosmetyczna Hedonistka kupiłam podkład Janda Sceniczny Makeup dobrze kryjący. Z racji tego, że w Rossmannie nie mają testerów tych podkładów musiałam wziąć dwa odcienie, bo nie byłam pewna, który będzie odpowiedni do mojej karnacji. Moim zdaniem trochę to słabe ze strony drogerii. I to by było na tyle jeśli chodzi o moje promocyjne łupy. Poza tym kupiłam zapas moich ulubionych maseczek parafinowych do rąk z Eveline - SOS.
W Super-Pharm kupiłam dwie glinki (kaolinowa biała i zielona), hydrolat z róży damasceńskiej i olejek macadamia marki NaturalMe. Poprzednio kupiłam od nich czerwoną glinkę i byłam na tyle zadowolona, że pokusiłam się o kolejne produkty. W Super-Pharm dorwałam także mój ulubiony krem do rąk z Yope. Tym razem wzięłam o zapachu Szałwi, bo niestety Herbaty nie było. A szkoda! Za to w Lidlu znalazłam w dobrej cenie balsam do rąk i ciała o zapachu Figi. Za ok. 19 zł, więc to był raczej dobry deal.
Podczas pobytu w Polsce odwiedziłam także wyspę NeoNail w Gliwickim Centrum Handlowym "Forum". Kupiłam dwa lakiery hybrydowe (tym razem dwa odcienie czerwieni: Sexy Red i Twiggy Style), opakowanie foli do ściągania hybryd i zrobiłam zapas pilniczków i polerek.
Będąc już w Forum zaszłam też do Drogerii Natura po bronzer z Kobo Matt Bronzing & Contouring Powder. Tym razem udało mi się dostać odcień ciemniejszy 311 Nubian Desert, który jednak lepiej wygląda na mojej twarzy niż 308 Sahara Sand.
I właściwie to już wszystkie moje zakupy kosmetyczne poczynione w Polsce. Nawet nie ma tego aż tak dużo. Ale to jeszcze nie koniec moich nowości.
W Niemieckim Douglasie kupiłam tonik i krem do mycia twarzy z Pixy Cosmetics. Byłam ciekawa tej marki, ale na produkty z kwasem glikolowym nie odważyłam się, stąd mój wybór padł na kosmetyki pielęgnacyjne z serii różanej. Są spoko, aczkolwiek nie zauważyłam jakiegoś nadzwyczajnego działania na mojej skórze. Nie ma jakiegoś wielkiego efektu wow, że jak mi się skończą to nie będę mogła bez nich już żyć.
Poza kosmetykami Pixy kupiłam także żel-krem do twarzy i krem pod oczy marki Origins z serii Ginzing, którą bardzo lubię (zapomniałam zrobić im obu zdjęcie, wybaczcie😉). Kremy mają przepiękny, orzeźwiający zapach i szybko się wchłaniają. Jedynymi minusami kremu do twarzy są jego wydajność i cena. Jednak płacić co miesiąc ok. 120 zł za krem to spory wydatek. Produkt jest ekstra, jestem zadowolona z poziomu nawilżenia i chętnie widziałabym go na stałe w mojej pielęgnacji, ale nie będę mogła sobie na to pozwolić. No chyba, że wygram na loterii. A tak, może co jakiś czas sobie go zafunduję 😉 Co do kremu pod oczy to z kolei na wydajność nie mogę narzekać, ale też jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił. Ma w sobie jakieś brokatowe drobinki rozświetlające, co nie do końca mi odpowiada. Kolejny raz raczej już go nie kupię.
Nowością w mojej kosmetyczce są także magnetyczne rzęsy Ardell. Miał być hit, a jest meh, żeby nie powiedzieć - totalne nieporozumienie. Za cholerę nie potrafię ich założyć na oczy. Nie chcę ich całkiem przekreślać i popróbuję jeszcze w wolnej chwili ich aplikację, ale mocowanie się z tymi magnesami chyba jednak mnie przerasta.
W mojej kosmetyczce nie znajdziecie błyszczyków do ust. Już od dobrych kilku lat ich nie kupuję. Ostatnio jednak naszła mnie ochota na właśnie tego typu podukt do ust, stąd pokusiłam się o zakup błyszczyka Fenty Beauty Gloss Bomb w kolorze Fu$$y. Widziałam dużo pozytywnych opinii na jego temat, więc dodałam go do koszyka zakupowego w niemieckiej Sephorze. I cieszę się, że to zrobiłam, bo Gloss Bomb bardzo przypadł mi do gustu. Jest komfortowy w noszeniu, dość długo utrzymuje się na ustach i nie jest właściwie na nich wyczuwalny. Poza tym kolor jest naprawdę ładny.
Dna dotknął mój ukochany puder Laura Mercier Tranclusent Loose Setting Powder, dlatego musiałam zainwestować w kolejne opakowanie. Uwielbiam ten produkt i już nie wyobrażam sobie mojego makijażu bez niego. Zauważyłam, że nieco zmieniło się jego opakowanie. Teraz jest nieco bardziej "smukłe" od tego, które wcześniej posiadałam.
Kupiłam także kolejny flakon mojej ulubionej mgiełki marki Rituals - The Ritual of Sakura. Ten zapach jest nieziemski. Po prostu uwielbiam! Psikam nim zawsze poduszkę przed snem. Kwiaty wiśni sprawiają, że łatwiej i przyjemniej mi się zasypia.
Wspomnę na koniec o zapachu Chanel Chance, który dostałam w prezencie urodzinowym od siostry. Miałam mieszane odczucia, bo na początku jest ciężki, ale później, gdy się rozejdzie, jest prześliczny. W ostatecznym rozrachunku podoba mi się. Jest kobiecy, elegancki i zmysłowy. Jednak wydaje mi się, że do perfum Chanel trzeba dojrzeć. Bardzo młode dziewczyny niekoniecznie uderzą w takie zapachy. Mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli. Dzięki siostrze mam okazję także zapoznać się ze szminką Chanel z linii Rouge Allure w odcieniu soczystej czerwieni 175 Ardente. Nie miałam jeszcze okazji jej w pełni poużywać (zaledwie kilka razy), ale teraz w okresie wakacyjnym na pewno będę po nią często sięgać.
Z kosmetycznych produktów to już wszystkie moje nowości. Ostatnią rzeczą, a właściwie gadżetem urodowym jest zestaw pędzli Zoeva. Te pędzle chodziły już za mną kilka lat. Miałam wcześniej trzy sztuki z różnych serii i wiedziałam, że te pędzle to dobra inwestycja. A przede wszystkim inwestycja na lata. Zdecydowałam się na zestaw Rose Gold Complete Set Vol. 1. Ta kolorystyka bardzo do mnie przemawia. Jest bardzo elegancka i wytrzymała. Mój pierwszy pędzelek z Zoevy jest właśnie z tej kolekcji. A mam go już z 4 lata i dalej wygląda jak nowy. Bardzo się cieszę, że w końcu spełniłam swoje małe marzenie i mam bardziej profesjonalne pędzle do makijażu. Teraz pozostaje mi już tylko więcej malować 😉
A jak tam Wasze ostatnie zakupy?
________________________________________
Zapraszam też na mój Instagram @fasonati
Ja na ostatnich zakupach to przesadziłem z ilością odzieży, co do Twoich kosmetyków wszystkie są piękne. Gratuluję zapachu Chanel zama jestem ciekawa jak pachnie :)
OdpowiedzUsuńSporo ciekawych nowości :) podoba mi się zestaw pędzli :)
OdpowiedzUsuńKorektor Lovely kusi mnie już od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy zestaw profesjonalnych pędzli, moze mój makijaż wtedy wyglądałby lepiej ;P
OdpowiedzUsuńSporo ciekawych nowosci. Ten sypki puder juz od bardzo dawna za mna chcodzi. Czekam na promo w sephora. Powinnien byc jakos na jesien to moze wkoncu uda sie go kupic.
OdpowiedzUsuńSuper nowości, tych pędzli to najbardziej zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńOj chciałabym mieć tyle nowości! Najbardziej kuszą mnie te pędzle :D
OdpowiedzUsuńhttps://xgabisxworlds.blogspot.com/
Świetne nowości i piękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńRozświetlacz z Lovely jest super, bardzo się cieszę, że go mam ;-) Sporo zachwytów słyszę o pudrze Laury Mercier, może i ja kiedyś go wypróbuję?
OdpowiedzUsuńWiększości kosmetyków nie znam, część chcę wypróbować. Mam za to bronzer z kobo w tym samym odcieniu - bardzo, ale to bardzo go lubię. Miałam też rozświetlacz z lovely i bardzo dobrze mi się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńCiekawe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuń